Bitte Weiterleiten in eventuelle Listen und direkt melden bei
Mobendorf-Striegistal@web.deVielen Dank im Vorfeld
Mit freundlichen Grüßen
Mike (Eichner)
Heute eine ungewöhnliche Bitte: aus verständlichen Gründen suche ich Hilfe bei folgendem Sachverhalt, dabei unbedingt Weiterleitung in polnische Ahnenrunden !!!
"Menschlichkeit
und Mut – das Jahr 1945 als Zeit der kleinen Helden
Es kann
im Jahre 1998, vielleicht auch 2000, gewesen sein, wir wissen es leider nicht
genau. Ein gut gekleideter Mann in den besten Jahren, er mag so um die 50 sein,
steht auf dem Hof des Pappendorfer
Erbgerichtes. Er kommt aus Warschau, der polnischen Hauptstadt. Viel hat
ihm seine Mutter über diesen Hof und seine damaligen Bewohner erzählt, er
versucht, sich zu erinnern.
1945. Die Rote Armee steht an der Oder, der Krieg kommt
immer näher. Die sowjetischen Truppen rüsten sich für den Sturm auf Berlin.
Sophie und Joseph, zwei junge Menschen aus Polen, Zwangsarbeiter auf dem Erbgericht,
erwarten ihr erstes Kind. Als der kleine Henryk, so nennen sie den Jungen,
wenige Wochen alt ist, wird er von seinen Eltern getrennt und in ein Kinderheim
für Ausländerkinder gebracht. Alles
Bitten der jungen Eltern hilft nichts, die Entscheidung ist unwiderruflich.
Doch sie hören nicht auf, zu bitten, ja, zu flehen. Da bekommen sie ein Angebot:
„Wenn ihr eine deutsche Familie findet, die ihn aufnimmt, bekommt ihr den
Jungen wieder.“ Wer soll dieses Risiko
auf sich nehmen? Wer soll, da noch rigoros gegen alle, die freundlich zu den
Zwangsarbeitern sind, vorgegangen wird,
so etwas wagen? Die jungen Eltern sind ratlos. Doch ein Funke Hoffnung glimmt
noch in ihnen. Sie kennen durch ihre Arbeit auf den Feldern des Gutshofes eine Frau, die mit ihren Töchtern in einer
kleinen Wirtschaft auf dem „Goldenen Rand“ wohnt, der Mann ist im Krieg. Sie
redet mit ihnen, sie behandelt sie menschlich und beweist damit, dass sie Mut
hat. Die beiden Polen fassen sich ein Herz, sie tragen, zunächst zaghaft, dann
inständig bittend, Charlotte Pfeil ihr An - liegen vor. Die zögert lange,
schließlich hat sie selbst Kinder, trägt für sie Verantwortung. Doch dann gibt sie nach, ihre schlichte Menschlichkeit
ist stärker, als ihre Angst. Bald darauf zieht der kleine Henryk bei ihr ein.
Seine Eltern können ihn nun jeden Tag sehen, sie sind überglücklich. Aus einem
„Häufchen Elend“ wird bald ein gesunder und fröhlicher Junge, Charlotte Pfeil
pflegt und umsorgt ihn, als wäre es ihr eigenes Kind.
Mai 1945. Der Krieg ist aus. Auf dem Reichstag in Berlin
weht die rote Fahne mit Hammer und Sichel. Alle Zwangsarbeiter sind frei, der
Weg nach Hause ist offen. Mit einem Kinderwagen, den ihr jemand geschenkt hat,
den kleinen Sohn und ihre wenigen Habseligkeiten darin verstaut, macht sich
Sophie auf den Weg in ihre polnische Heimat, auf den Weg in eine ungewisse
Zukunft. Joseph ahnt, dass die siegreichen sowjetischen Truppen nicht
zimperlich sein werden. Er bleibt noch ein paar Tage, um die Menschen, die ihm
und seiner Familie geholfen haben, vor dem Ärgsten zu bewahren. Dann bricht
auch er auf. Ob er Frau und Kind jemals wiedersehen wird?
Jahre vergehen. Manchmal erinnert sich in Pappendorf Charlotte Pfeil, inzwischen Charlotte Kowalewski,
noch an Sophie, Joseph und ihr kleines Pflegekind Henryk . Ob sie wohl überlebt
haben? Sie wird es nie erfahren.
Das Erbgericht um das Jahr 1939
1998 / 2000 . Auf dem Hof des Erbgerichtes in Pappendorf
erwacht der gut aussehende Mann aus Warschau aus seinen Träumen. Er, der mit
seiner Mutter im aufregenden Mai des
1945er Jahres tatsächlich die Heimat
erreichte, später studierte, ist eigentlich nach Pappendorf gekommen, um der
Frau, die ihm einst das Leben rettete, zu danken. Leider zucken die Bewohner
des Erbgerichtes auf seine Frage nach einer Frau Pfeil nur mit den Schultern,
sie kennen sie nicht. Er wiederum kann nicht wissen, dass diese nach dem Tode
ihres Mannes noch einmal geheiratet
hatte, den Namen Kowaleski trug und nun bereits verstorben ist.
So fährt er zurück nach Polen, vielleicht mit ein wenig
Traurigkeit, aber auch mit Dankbarkeit für eine mutige Frau, die er nie kennen
lernen konnte, die er aber nicht vergessen wird. Jahre danach erfährt diese
Geschichte die Tochter von Charlotte Kowalewski, Inge Thomas, doch es ist zu
spät.
Es gibt keine Spur, die zum in Pappendorf geborenen Polen Henryk führen könnte. Aus ihrem Erzählen und den Erinnerungen ihrer älteren Schwester Margot konnte diese Geschichte hier niedergeschrieben werden. "
mit freundlicher Genehmigung von
Franz Schubert, Pappendorf
für Olaf
Born, Mobendorf zur
Recherchen
zur möglichen Person / Familie freigegeben
--
MFG Olaf aus Mobendorf
#################################################
und von hier kommt die mail mit freundlichen Grüßen - schaut mal vorbei !
http://www.panoramio.com/map/#lt=50.975 ... =4&k=2&a=1Viele Grüße
Bodo
Tłumaczenie/Übersetzung:Proszę o przekazanie dalej na inne fora i bezpośrednie zgłoszenie na adres:
Mobendorf-Striegistal@web.deDziękuję z góry.
Serdeczne pozdrowienia,
Mike (Eichner)
Dziś mam nietypową prośbę: ze zrozumiałych względów szukam pomocy w następującej sprawie, przy czym proszę koniecznie o przekazanie dalej na polskie fora genealogiczne !!!
„Humanitarność i odwaga – rok 1945 jako czas małych bohaterów“
Mógł to być rok 1998, może 2000, niestety nie wiemy tego dokładnie. Dobrze ubrany mężczyzna w w najlepszych latach, mógł mieć może 50 lat, stoi na podwórzu sądu spadku w Pappendorf.
Przyjechał z Warszawy, polskiej stolicy. Jego matka dużo opowiadała mu o tym podwórzu i jego dawniejszych mieszkańcach, próbuje przywołać wspomnienia.
1945r. Armia czerwona stoi nad Odrą, wojna zbliża się coraz bardziej. Wojska sowieckie zbroją się do ataku na Berlin.
Zofia i Józef, dwoje młodych ludzi z Polski, robotnicy przymusowi w sądzie spadku, oczekują ich pierwszego dziecka. Gdy mały chłopiec, którego nazwali Henryk, miał kilka tygodni rozdzielono go od rodziców i zawieziono do domu dziecka dla dzieci obcokrajowców. Wszelkie prośby rodziców nie pomagają, decyzja jest nieodwołalna.
Rodzice nie przestają jednak prosić, błagać i otrzymują propozycję:
„Jeżeli znajdziecie niemiecką rodzinę, która go przyjmie, dostaniecie chłopca z powrotem.“ Kto wziąłby na siebie takie ryzyko? Kto odważyłby się na to w sytuacji, kiedy wobec wszystkich osób, które zachowują się w przyjazny sposób w stosunku do robotników przymusowych postępuje się rygorystycznie? Młodzi rodzice są bezradni. Mają jednak jeszcze cień nadziei. Pracują oni na dworskich polach i poznali tam kobietę, która mieszka wraz córkami w małym gospodarstwie przy „Goldener Rand“ a jej mąż jest na wojnie. Rozmawia ona z nimi, traktuje po ludzku i udowadnia przy tym, że jest odważna.
Dwoje Polaków zdobywa się na odwagę i przedstawia swoją prośbę Charlotte Pfeil, z początku nieśmiało, potem usilnie prosząc. Ta długo się wahała, przecież ma też własne dzieci za które ponosi odpowiedzialność. W końcu jednak uległa, jej zwykła dobroduszność jest większa niż strach. Wkrótce potem mały Henryk wprowadził się do niej. Jego rodzice, mogą widzieć go każdego dnia, są szczęśliwi.
Z „półtora nieszczęścia “ wyrósł zdrowy i radosny chłopiec, Charlotte Pfeil opiekuje się nim i troszczy się o niego, jak by był jej własnym dzieckiem.
Maj 1945. Wojna dobiegła końca. Na Reichstagu w Berlinie łopocze na wietrze czerwona flaga z młotem i sierpem. Wszyscy robotnicy przymusowi są wolni, droga do domu jest otwarta.
Pchając podarowany jej przez kogoś wózek z małym synkiem i skromnym dobytkiem wewnątrz, Zofia udała się w drogę do jej polskiej ojczyzny, w drogę w niepewną przyszłość.
Józef domyśla się, że zwycięskie wojska sowieckie nie będą łagodne i zostaje kilka dni dłużej, aby ochronić przed najgorszym ludzi, którzy pomogli jego rodzinie. Następnie sam wyruszył w drogę. Czy kiedykolwiek zobaczy swoją żonę i dziecko? Lata mijają. W Pappendorfie Charlotte Pfeil , która w międzyczasie zmieniła nazwisko na Kowalewski przypomina sobie czasami Zofię, Józefa i jej małego Henryka, którym się zajmowała. Czy przeżyli? Nigdy się tego nie dowie.
Sąd spadku około 1939r. 1998 /2000. Na podwórzu sądu spadkowego w Pappendorfie ocknął się ze wspomnień dobrze wyglądający mężczyzna z Warszawy. Mężczyzna ten, który w pełnym emocji maju 1945r. rzeczywiście dotarł wraz z mamą do ojczyzny, później studiował, przyjechał do Pappendorf, aby podziękować kobiecie, która kiedyś uratowała mu życie. Niestety mieszkańcy sądu spadkowego wzruszają ramionami na jego zapytania o panią Pfeil, nie znają jej. On z kolei nie może wiedzieć, że ta po śmierci męża wyszła ponownie za mąż, od tego momentu nosi nazwisko Kowaleski i że już nie żyje.
Tak wraca on do Polski, może trochę smutny, ale także z wdzięcznością dla odważnej kobiety, której nigdy nie mógł poznać, której jednak nigdy nie zapomni. Po wielu latach o tej historii dowiaduje się córka Charlotte Kowaleskiej, Inge Thomas, ale jest już za późno. Nie ma żadnego tropu, który prowadziłby do Henryka urodzonego w Pappendorf.
Dzięki jej opowiadaniom oraz wspomnieniom jej starszej siostry Margot, historia ta mogła być tutaj spisana.
„za serdecznym pozwoleniem Franza Schuberta, Pappendorf dla Olafa Borna, Mobendorf udstepnione w celu poszukiwań osoby / rodziny
--
Z serdecznymi pozdrowieniami
Olaf z Mobendorf