Łukasz Bielecki napisał(a):
A zatem siadasz przed komputerem na którym przeglądasz skany księgi i wolno Ci zrobić notatki z tego, co widzisz.
Witam,
Dzięki za wyjaśnienie. Czyli, jak rozumiem - nie jest to archiwalny czytnik dokumentów, zarchiwizowanych na rolce z folią celuloidową, ale odczyt na ekranie monitora komputerowego poszczególnych plików JPEG lub PDF. A jeśli tak, to co stoi na przeszkodzie, aby je (już przecież wykonane) udostępniać dla WSZYSTKICH poszukujących swoich śladów, na tych samych zasadach, co serwis "Szukaj w Archiwach", czy mormońskie "FamilySearch"?
Ten ostatni przeze mnie wymieniony serwis przedstawia się zresztą piękną sentencją:
Non-profit i za darmo.
FamilySearch to międzynarodowa organizacja non-profit, której celem jest niesienie pomocy wszystkim ludziom w odkrywaniu historii ich rodzin.