Witam.
Dziennik Poznański- rok 1860.Link powyżej.
Nr 169, 26.VII.Str. 3, 4- wiadomości miejscowe i potoczne.
Z pod Gostynia, 21 lipca. Aż duszno, taki gęsty deszcz pada tu od drugiej po północy, a nie pragniem go wcale, bo dziś tydzień taka spadła ulewa, że zboże w nizinach i nad rowami pod kłosy zalane było wodą. Wiatru nie było wcale, a parność, że ciężko było oddychać, chmura od południowschodu szła w kierunku północno-zachodnim, nie zajmowała szerokości ani pół mili, ale literalnie spadła całkowicie. Najwięcej dostało się na Brylewo, bo prócz deszczu odbiera ono wodę z ośmiu osad, to też zalane było na kilka stóp wodą. Nazajutrz woda odbiegła wprawdzie, ale skutkami daje się w znaki; oto kartofle gniją na dobre tak po ogrodach jak w polu, łęciny zupełnie zczerniały, a teraz dzisiejszy deszcz do reszty je poniszczy. A cóz będzie ze żniwem? Zanosiło się na najpiękniejsze zbiory, wszystko bujne, piękne, od kilku lat niewidziane, dotąd najobfitsze rokowało plony, ale cóż: żyto już poczęło wyrastać, ledwie oschło znów moknie niebespiecznie. Co więc robaki zostawiły, to może zgnije, a robaki tępią bez różnicy wszystkie gatunki zboża: pszenice najbujniejsze do połowy już w naszej okolicy powywracały, a jęczmień i żyto niemniej ucierpiały. Do tego przychodzi nowa plaga: pądrowie tak tępią ćwikłę i kartofle w całej okolicy, że całe place do szczętu wyjadają. Pod jedną ćwikłą, którą do połowy objadają z korzenia, znalazłem cztery takie robaki.
Pocieszaliśmy się, że po upłynionych siedmiu złych latach przyjdzie lepszy czas i zanosiło się na to, patrząc na pola, ale podobno i teraz nie przyjdzie nam sprzątać tego co się do nas uśmiechało. Siana, koniczyny, rzepie po największej części w tych stronach więcej połowy zostały niesprzątnione, a zanosi się że to samo będzie z resztą zboża. Przez trzy tygodnie dzień w dzień tu deszcz padał, a choć przestał, ani razu nie wyschło na dobre zboże. Toteż w niedzielę i w nocy sprzątano, a raczej porywano rzep z pola, kiedy upatrzono chwilę pogody. Daj Boże, żeby się rychle zmieniło na lepsze.
Nr 174, 1.VIII.Str. 3- wiadomości miejscowe i potoczne.
Z Krotoskiego, 28 lipca…
Nawałnica dnia 19 m. b. z południa wschodu nadciągła, bardzo znaczne w powiecie, mianowicie w obrębie Krotoszyna, poczyniła szkody; komisye szacunkowe towarzystwa Szwedtskiego zajęte były przez cały tydzień ocenianiem szkody, którą grad w zbożach wyrządził i ustanowieniem wynagrodzenia. Wicher tej nawałnicy towarzyszący, wiele budynków pozbawił dachu, a drugie po ziemi rozesłał. Kościół wielowiejski odarty z dachu, a beki i kozły podruzgotane; stodoła dominialna o trzech bojewicach w Mokronosie, przed 6 laty w pruski mur stawiana, cała prócz jedynych fundamentów w rozsypce świadczy, by już o innych nie wspominać budynkach, o gwałtowności roznamiętnionego elementu. W Mokronosie też inny daleko smutniejszy w zeszłym tygodniu wydarzył się przypadek; troje bowiem ludzi, tj. mąż, żona i dziecko znaleźli śmierć bolesną w skutek spożycia bedłek trujących. Nowy dowód do tylu już innych, jak wielkiej potrzeba znajomości i ostrożności przy zbieraniu bedłek na pokarm, by miasto pożywienia śmierci sobie nie zgotować.
Mokronos- 18.VII.1860, wpis 29 i 30, skan 7-
zm. Małgorzata Drobińska lat 26.
zm. Jakub, 1 rok, rodz. Walenty Drobiński, Małgorzata.
Mokronos- 19.VII.1860, wpis 31, skan 8-
zm. Walenty Drobiński lat 34.
Nr 184, 12.VIII.Str. 3- wiadomości miejscowe i potoczne.
Żerków, 9 sierpnia. Wczoraj między 8 a 9 godziną z wieczora wybuchł ogień w mieście tutejszem i w krótkim czasie w perzynę obrócił 8 stodół zbożem dopiero co sprzątnionem napełnionych. Nieszczęście to pogrążyło kilka rodzin w opłakane położenie, gdyż prawie całym ich dobytkiem były właśnie te kilka mędeli zboża. (Zwracamy uwagę czytelników naszych na inserat z Żerkowa nam nadesłany, a zamieszczony w dzisiejszym nrze Dziennika.)
Inserat-
Pomoc dajcie nam Rodacy!
W dniu 8 b. m. pomiędzy 8 a 9 godziną z wieczora wybuchł ogień w Żerkowie i w krótkim upływie czasu zniszczył i w popiół i w perzynę zamienił ośm stodół, zapełnionych tegorocznym sprzętem zboża i paszy. Kilka rodzin pogrążonych przez to zostało w smutne, nawet rozpaczliwe położenie, tracąc od razu wszystko to, co miało stanowić nie tylko ich wyżywienie, ale i utrzymanie całego domu i gospodarstwa. By tych nieszczęśliwych pogorzelców zasłonić od grożącego im niechybnego upadku, odzywamy się do wszystkich serc miłosiernych i niedolę bliźnich współczujących, i prosimy o niesienie im spiesznej pomocy. Wszelkie, chociażby najmniejsze dary, czy to w zbożu, czy pieniądzach, przyjmować będą z wdzięcznością na rzecz pogorzelców podpisani.
Bis dat – rodacy! zwłaszcza w zbliżającym się czasie siejby, qui cito dat !
Żerków, dnia 9 sierpnia 1860.
Ks. Łukaszewicz. Prądzyński.
Nr 192, 23.VIII.Str. 3- wiadomości miejscowe i potoczne.
Żerków, 16 sierpnia. Piszą ztąd do Posener Ztg. „Mieszkańcy Żerkowa zaledwie ochłonęli z przestrachu po pożarze, który 8 t. m. nas nawiedził, kiedy po drugi raz jeszcze większy padł na nowo popłoch. Dnia 14 tm. o godzinie 2 z południa znowu wybuchł pożar w domu blisko stodół miejskich i jedynie czynnej energii burmistrza naszego, p. Wolniewicza, zawdzięczamy, że pożar został wstrzymany i straszne dla miasta niebespieczeństwo szczęśliwie uchylone. Pożar ten znowu strawił 2 domy, 2 stajnie i stodołę.
Żerków miał nieszczęście być trawionym przez pożary wiele razy.
W roku 1861, w nocy z 13 na 14 sierpnia, wielki pożar strawił prawie 2/3 zabudowań miasta, w tym kościół św. Mikołaja.
Żywioły nie oszczędzały Żerkowa.
Jakby mało było pożarów, to rok później, 29.VII.1862, trąba powietrzna spowodowała liczne szkody.
http://www.historia.zerkow.pl/https://zabytek.pl/pl/obiekty/g-230024Pozdrawiam.
Kaniewska Małgorzata.