http://www.zaim.pl/drzewo/wiersze.htmlAutor: Ewa Zaim (Oknińska)
Gdy otwieram album starymam przed sobą inny świat
wśród pożółkłych fotografii
wracam do dziecinnych lat
DomOto stary dwór drewniany
przez Wismontta postawiony
małe okna w białych ścianach
dzikim winem otulony
Ganek na kolumnach wsparty
z dwóch stron ma wysokie schody
- miejsca dość do odpoczynku
i dwie ławki dla wygody.
Babcia Turska tu siadała
osłaniając dłonią oczy
od silnego blasku słońca
spoglądała na prawnuki
budujące zamki z piasku.
Sień obszerna pełna chłodu
lustro tu obok stolika
z dwóch stron wejścia do pokoi
na podłodze skóra z dzika.
Kuchnia duża, gospodarska
jak zwykle we dworze bywa
komin, stoły dwa i ławy
w kącie ląszak gdzie się zmywa.
W piecu wielkie szczapy płoną
Brońcia chleb wyrabia w dzieży
jak bochenki wyjmie z pieca
rozejdzie się zapach świeży.
W czasie wojny w stare progi
liczni goście zawitali,
wielkich wygód tu nie mieli
lecz najgorsze dni przetrwali.
OjciecGdy był jeszcze młodym chłopcem
już musiał gospodarować
z Babcią zarządzać majątkiem,
i rodzeństwo młodsze chować.
Kłopoty go różne dręczą,
trudne sprawy majątkowe
nocą pali papierosy
wspierając o ręce głowę.
Rano o świtaniu wstaje
by fornali ekspediować
wszystko wydać i zarządzić
gospodarstwa dopilnować
Raz z podwórza wracał rankiem
we mgle jeszcze drzemał sad
i przez okno rzucił Mamie
pełen rosy róży kwiat.
Serdeczny i pobłażliwy
bardzo rzadko nas strofuje
a jeśli już musi skarcić
do honoru apeluje.
Często mam go przed oczami
(chociaż nie żyje od lat)
jak o furtkę wsparty stoi
i w zadumie patrzy w świat.
KaziaKazia to śliczna dziewczynka,
żywa i odważna jaka,
buzia słodka jak malinka
lecz naturę ma chłopaka.
Żadnych lalek, szmatek, książek
nasza Kazia nie uznaje,
woli piłkę, kij lub kozik
z chłopakami wciąż przystaje.
Kiedy miała cztery latka
poszła do Kąkolewnicy
w domu wszczęto wielki alarm
szukali jej w całej okolicy.
Raz gdy jej nie było długo
zaczęli się niepokoić ...
i znaleźli ją w oborze
zaczynała krowy doić.
Przywiózł Lolek nowe buty
Kazia tylko je włożyła
już z ogrodu wraca boso
bo buciki gdzieś zgubiła.
Miałyśmy nauczycielki
bardzo sympatyczne panie
odrabiały z nami lekcje
i grały na fortepianie.
Ale Kazia przy pianinie
nie usiądzie ani chwili
tłumaczyli, namawiali
i od grania odstąpili.
Gdy jej Mama sprawi lanie
i pyta czy zmieni się?
tłumi łzy, zaciska zęby
i uparcie woła... NIE!
Ciocia HaniaCiocia z domu Niegolewska
w pałacu się wychowała
gdy dziewczynką jeszcze była
to francuzką bonę miała.
Drobna, ciemna, dość nerwowa
wojna na wieś ją rzuciła
stale tęskni do Ostrowa
lecz nigdy tam nie wróciła.
Stryj w niemieckiej jest niewoli
Ciocia tęskni doń z daleka
robi paczki do oflagu
wciąż na listonosza czeka.
Tu kultury uczy dzieci
wpaja dobre wychowanie
lecz my proste wiejskie dzieci
Ciocia trudne ma zadanie.
Bardzo dobra i uczynna
wszyscy lubią ją i znają
dzieci, starsi i znajomi
"Ciocią Hanią" nazywają.
WojtekWojtuś to chłopiec serdeczny
muzykalny i wesoły
mógłby być dla innych wzorem
gdyby chodzić chciał do szkoły
Ale on jak iskra żywy
i nad książką nie przystanie
wprawdzie słucha rad i przestróg
lecz ma swoje własne zdanie
Po co jemu ortografia?
czy z niego uczony jaki?
Po co tabliczka mnożenia?
Lepiej z procy strzelać ptaki!
Lepiej wspinać się na drzewa
zagrać w noża, cymbergaja,
Wojtusia tam znaleźć można
gdzie jest głośna chłopców zgraja
Ciocia Hania wiec go uczy
ale Wojtuś twarda sztuka
gdy nadchodzi lekcji pora
Ciocia go daremnie szuka.
BrońciaBrońcia u nas jest od dawna
nikt nie wie od ilu lat
przy niej ojciec sie ożenił
przy niej przyszłyśmy na świat
Przeszła z nami różne losy
wojnę, bandy niepokoje
wychowała mnie i Kazię
niańczyła i dzieci moje
Brońcia ciężko tu pracuje
karmi świnie i prosięta
rano parniki paruje
zawsze o drobiu pamięta
W święto idzie do kościoła
palmy, wianuszki szykuje
w karbowanej jest spódnicy
pod topolą się obuje
Brońcia bardzo kocha dzieci
w wolnej chwili z nami siada
uczy nas piosenek, wierszy
albo bajki opowiada.
A gdy któreś bierze w skórę
zaraz na ratunek leci
sama rzuca się na razy
byle tylko chronić dzieci.
W DąbrówceWielka radość dzisiaj w domu
nie zwlekajmy ani chwili
już szykują się do drogi
jedziemy do Cioci Mili
Jak się spotka Kazia z Markiem
po całych dniach tylko psocą
to ser z worka wyciągnęli
w korycie dla krów go moczą
to znaleźli puszkę farby
zaraz za pędzle chwycili
ganek według swego gustu
po malarzach poprawili
A biednego psinę Brysia
koło budy gdzieś złapali
obeszli się z nim okrutnie
żołędzi mu d.... nawsadzali.
Choć u Cioci jest cudownie
wizytę musimy skrócić
dzieci razem być nie mogą
i do domu trzeba wrócić.
MajoweJuż w ogrodzie zmierzch zapada
z bzu, z jaśminu płyną wonie
paw na świerk się spać układa
wszystko wolno w mroku tonie
Wtedy głośne "Kyrie elejson"
od kaplicy dolatuje
to Nurzyńska przed ołtarzem
nabożeństwo intonuje
Kaplica niewielka, stara
wystrój wnętrza niebogaty
na ołtarzu świece płoną
ubrana w majowe kwiaty
Kilka ornatów, obrusów
oto i cały majątek
a na stopniach barwny dywan
Prababki go wyszywały
Za oknami gdzieś wysoko
kwitnących kasztanów gąszcze
a do środka wpadną czasem
budząc we mnie lęk chrabąszcze.
U Dziadków w PieńkachDziadek słuchawki radiowe wkłada
w wielkim fotelu za stołem siada,
zanim fajkę do ust wsadzi
wąs sumiasty dłonią gładzi
Bierze srebrne okulary
i przegląda ten kalendarz bardzo stary
Babcia kredens otworzyła
głowę siwą pochyliła
konfitury, ser wyjmuje
i kolację nam szykuje
Ze złotego samowara
już zaczyna lecieć para
Lampa wielka z ponad stoła
sieje blaskiem dookoła
W piecu jasno ogień płonie
miło jest w rodzinnym gronie.
Pora zamknąć album stary co zawiera dawne dzieje
wielu bliskich już odeszło
dom i ogród nie istnieje.
Nie pojadę już do Jurek
dziś tam same obce twarze
a jak jestem w tamtych stronach
idę tylko na cmentarze.
I na drogich mi mogiłach
palę lampkę, kładę kwiat
i serdeczną myślą wracam
do minionych dni i lat.