Logo WTG

Wersja polska  English  Deutsch  Français

Dziś jest 22 grudnia 2024 roku, imieniny Bożeny, Drogomira, Zenona

Walne Zgromadzenie - Żerków 2010

Data i miejsce

W dniu 22 maja 2010 roku, odbyło się Walne Zgromadzenie WTG "Gniazdo" w Żerkowie, połączone ze zwiedzaniem pałacu w Śmiełowie oraz zabytkowego kościółka w Dębnie.

Plan spotkania

godz. 9.45 Spotykamy sie koło pałacu w Śmiełowie.
godz.10.00 Zwiedzanie pałacu z przewodnikiem. Bedziemy mieli możliwość przechadzać sie w miejscach w których mieszkał przez kilka miesięcy, w czasie pobytu w Wielkopolsce, Adam Mickiewicz.
godz. 11.30 spotykamy sie w Ośrodku Kultury i Rekreacji w Żerkowie. Wysłuchamy tam opowieście "O Szwajcarii Żerkowskiej" przez Pana E.Czarnego -regionalisty z Nowego Miasta,
godz. 12.00 Walne Zebranie naszego Towarzystwa (w przypadku braku kworum godz. 12.15 - drugi termin)
godz. 14.00 obiad w Żerkowie
godz. 16.00 spotykamy sie w Dębnie . Zwiedzamy kościół i zabytkowy cmentarzyk.

 

Sprawozdanie

(autor Joanna Lubierska; fot. Heliodor Ruciński, Magdalena Koffnyt)


„Śród takich pól przed laty, nad brzegiem ruczaju,
Na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju,
Stał dwór szlachecki, z drzewa, lecz podmurowany;
Świeciły się z daleka pobielane ściany,
Tym bielsze, że odbite od ciemnej zieleni
Topoli, co go bronią od wiatrów jesieni.” (ks. I)

Śmiełów jest niewielką miejscowością położoną w gminie Żerków, w powiecie jarocińskim. Leży w samym sercu tzw. Szwajcarii Żerkowskiej będącej turystyczną perełką Wielkopolski. Owa Szwajcaria to przede wszystkim niewielkie malownicze wzgórza i rozlewiska Warty. W samym sercu Szwajcarii Żerkowskiej położony jest pałac w Śmiełowie, przed którym umówiliśmy się na nasze kolejne, comiesięczne spotkanie.

Idąc w stronę podjazdu widać już wesołe i zawsze uśmiechnięte panie: Teresa i Basia wraz z mężami, jest Darek, Beata (znana szerszemu ogółowi jako Becia), godnie reprezentowane są Kujawy w osobie Marzeny i dwóch panów geologów – chciałam powiedzieć genealogów ;) jest i Piotrek z dziewczyną, jest Edward z Warszawy i Ewa z mamą, jest Maciej poważny jak prezes korporacji, ubrany w ciemny garnitur, wesoła kompania z komisji rewizyjnej, jest Krystyna, DankaW i jeszcze kilka osób, których zapewne nie wymieniłam. Pamięć już niestety nie ta ;-)

Śmiełów nazywany dawniej Śmiłowem, występuje w dokumentach co najmniej od 1470 roku. Należał go Górków, do Radomickich, by drogą dziedziczenia przejść następnie w ręce Ludwiki z Koźmińskich primo voto Sokolnickiej secundo voto Gorzeńskiej. Sprzedała ona jednak Śmiełów w roku 1784, a nabywcą został Andrzej Gorzeński, regent łęczycki, fundator śmiełowskiego pałacu. W 1886 roku zadłużony Śmiełów kupił Franciszek Chełkowski i w rękach tej rodziny majątek pozostawał do 1939 roku.

Śmiełowską siedzibę zaprojektował w 1797 roku Stanisław Zawadzki, jeden z najlepszych architektów w Polsce tego okresu. Wspomnę tu jeszcze na marginesie, że był on autorem pięknych pałaców budowanych prawie w tym samym czasie: pałacu w Dobrzycy (wybudowanego również dla Gorzeńskich) oraz pałacu w Lubostroniu (wybudowanego dla Skórzewskich).

Żeby nie zanudzać Szanownych Czytelników detalami architektonicznymi i zostawiwszy je niejako na uboczu, przejdę do krótkiej historii pałacu w Śmiełowie i ludzi, którzy ją tworzyli, uwzględniając szczególnie rodzinę Gorzeńskich i ich specjalnego gościa, jakim był Adam Mickiewicz.
Pierwszymi mieszkańcami śmiełowskiego pałacu byli Andrzej Gorzeński i jego żona Józefa z Dzierżykraj Morawskich. Mieli oni ośmioro dzieci, z czego Śmiełów dostał się piątemu synowi – Hieronimowi. Hieronim Gorzeński ożenił się z Antoniną Bojanowską, córką sędziego powiatu krobskiego i szambelana na dworze Stanisława Augusta – Bogusława Bojanowskiego oraz dwadzieścia lat młodszej Magdaleny Kęszyckiej. Hieronim i Antonina mieli razem pięcioro synów. To właśnie na okres jego gospodarowania przypadła w Śmiełowie wizyta Adama Mickiewicza.

Pobyt Mickiewicza w Wielkopolsce niewątpliwie posiadał konspiracyjny charakter. Świadczą o tym skąpe ślady jakie pozostały po tej wizycie: niewielka ilość wiarygodnych dokumentów oraz liczniejsza grupa wspomnień i przekazów ustnych, które przez lata obrosły legendą do tego stopnia, że trudno współcześnie powiedzieć co jest faktem, a co wytworem ludzkiej wyobraźni. Poeta przybył do Śmiełowa w połowie sierpnia 1831 roku. Przywieziony został przez jednego z braci Antoniny Gorzeńskiej – Kaliksta Bojanowskiego lub Ksawerego. Wielkopolska miała być etapem na trasie, bowiem ostatecznym celem podróży miała być prawdopodobnie Warszawa. Stało się jednak inaczej i Wielkopolska stała się kresem tej wędrówki.

Życie Mickiewicza w Śmiełowie to przede wszystkim polowania, aktywne życie towarzyskie i romans który nie przysporzył poecie przyjaciół. Generał Dezydery Chłapowski z Turwi napisał: ‘‘ „Kiedy się wszyscy bili, on (Mickiewicz) tutaj w moim sąsiedztwie z niecną kobietą złe życie przez cztery miesiące prowadził. Może się poprawił, Boże przebacz mu, ale ludzie nie są tak miłosierni.” ‘‘ Chodzi tu bliską znajomość Mickiewicza z siostrą pani domu, a mianowicie piękną Konstancją z Bojanowskich Łubieńską, żoną Józefa Łubieńskiego, właściciela majątku w Budziszewie, matką czworga ich dzieci. Znajomość ta przetrwała zmieniając swą formę do końca życia poety. Nie zachowały się żadne listy Adama i Konstancji ale takowe być musiały, bo kiedy została przechwycona korespondencja – wybuchł skandal. Mickiewiczowi grożono pojedynkiem, natomiast Józef Łubieński podjął decyzję o rozwodzie od której odwiodła go szwagierka Antonina Gorzeńska. Surowa w swych zasadach pani śmiełowskiego pałacu czuła się bardzo dotknięta postępowaniem siostry jak i wieszcza do tego stopnia, że niechętnie wspominała o Mickiewiczu, a podrastający dąbek, który wedle legendy posadził w parku Mickiewicz, zakazała nazywać jego imieniem.
Konstancja zaś, nie bacząc na opinię publiczną i względy rodzinne, będąc bardzo zakochana w Mickiewiczu, chciała się dla niego rozwieść. Pojechała za poetą do Drezna, dokąd udał się wieszcz po opuszczeniu Wielkopolski. Tam nastał burzliwy okres ich znajomości, a Mickiewicz zaczął wycofywać się coraz bardziej z kłopotliwej dla niego znajomości. Następny wyjazd za poetą do Paryża bardzo pogorszył ich wzajemne relacje. Mickiewicz w 1832 roku pisał do brata Franciszka: ‘‘ „Ja miałem wiele nieprzyjemności i zgryzot prywatnych, tak dalece, żem chorował.” ‘‘ Ostatecznie Adam osiadł w Paryżu, gdzie ożenił się z Celiną Szymanowską, a ambitna Konstancja, mimo tego faktu i początkowego zaskoczenia, nie chciała zrezygnować ze swojej największej namiętności. Ostatecznie pani Łubieńska wyszła w 1848 roku drugi raz za mąż za Wandalina Wodpola, dwanaście lat młodszego od siebie guwernera swych dzieci. To małżeństwo zakończyło pewien etap w życiu Konstancji i Adama i choć korespondowali ze sobą, to nigdy więcej się już nie zobaczyli.

Wrogów przysporzyła wieszczowi również niejasna postawa poety wobec powstania.
Poeta – powstaniec Maurycy Gocławski swoją opinię wyraził wprost:
„Wierszy ci mnóstwo nakleci
Jeden, i drugi, i trzeci
I dziesiąty poeta; a zwłaszcza poeci,
Co za Polskę walecznie umierali w rymach,
Bez rozlewu krwi drogiej, po Dreznach i Rzymach”.

Wiele osób miało mu za złe właśnie owe sielskie życie prowadzone w Śmiełowie i innych wielkopolskich rezydencjach, uczty, biesiady, polowania i romansową naturę. Jednak jego kult i aura narodowego wieszcza, jaka go otaczała, była powszechniejsza, a pamięć ludzka ogółu dla ziemskich słabostek poety znacznie bardziej pobłażliwa.
Po Mickiewiczu zachowało się kilka pamiątek w Śmiełowie. Są to szachy, porcelana, niewielkich rozmiarów portfele (bo Mickiewiczowie całe życie borykali się z problemami finansowymi), podróżny zestaw do pisania i kilka innych drobiazgów.

W śmiełowskim muzeum można zobaczyć również pięknie oprawione pocztówki przedstawiające dom rodzinny poety na Litwie, szkołę w Nowogródku do której chodził, inną w której nauczał, a także dom w Szwajcarii czy Paryżu. Piękne obrazy i meble dają wyobrażenie o tym jak kiedyś musiał wyglądać pałac w Śmiełowie.

Czy pewne fragmenty tego życia odmalowane piórem można znaleźć w „Panu Tadeuszu”? Różnie o tym piszą znawcy przedmiotu.
Ostatnia właścicielka pałacu, Maria z Donimirskich Chełkowska pisała w jednym z listów: „Widok z pokoju Mickiewicza: pagórki leśne, łąki zielone, nad błękitną wówczas, szerokim korytem płynącą Lutynią rozciągnione, pola malowane były w sierpniu 1831 r. zbożem rozmaitem, przepasane były miedzami, a grusze i drzewa owocowe utrzymane były przez cały czas mego 41-letniego mieszkania w Śmiełowie. Grusze, zostały niestety, przez Niemców wyrąbane. Taki był i jest krajobraz z okna pokoju Mickiewicza."

Pierwowzorem Telimeny mogła być Konstancja Łubieńska, która sama się ku tej sugestii skłaniała (kto by się nie skłaniał!). Adam Turno, właściciel Objezierza, miał być Wojskim, a Józef Grabowski, właściciel Łukowa – Sędzią. Umieszczony w II i III księdze spór o charty mógł mieć również swój wielkopolski rodowód. Jeden z dalszych krewnych Antoniny z Bojanowskich Gorzeńskiej – Prot Gorzeński – prowadził zaciekłe spory z jej braćmi: Kalikstem i Ksawerym Bojanowskimi o wartość psów myśliwskich, a w metryce miał dwa imiona: Gerwazy Protazy. XVIII-wieczny zamek żerkowski również miał zainspirować poetę, a jego właściciel Maciej Radomicki miał zostać w „Panu Tadeuszu” stolnikiem Horeszką.
Oprócz domniemanych wielkopolskich akcentów, w epopei można odnaleźć konkretne wielkopolskie nazwiska (Kwileccy, Turnowie) czy miejscowości (Objezierze).
„Wszakże były przykłady; pamiętam procesy,
W których się działy gorsze niż u nas ekscesy,
A intercyza cały zakończyła kłopot:
Tak z Borzdobohatymi pogodził się Łopot,
Krepsztulowie z Kupściami, Putrament z Pikturną,
Z Odyńcami Mackiewicz, z Kwileckimi Turno.” (ks. XI)

Mickiewicz był wielkim amatorem kawy i podobno za najlepszą uważał śmiełowską. Kawiarnia znajdowała się na I piętrze gdzie królowała kawiarka Ciastowska, zwana „Ciastosią”. Niewykluczone, że to właśnie jej oddał Mickiewicz hołd poświęcając obszerny fragment w „Panu Tadeuszu”:

„Takiej kawy jak w Polszcze nie ma w żadnym kraju:
W Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju,
Jest do robienia kawy osobna niewiasta,
Nazywa się kawiarka; ta sprowadza z miasta
Lub z wicin bierze ziarna w najlepszym gatunku,
I zna tajne sposoby gotowania trunku,
Który ma czarność węgla, przejrzystość bursztynu,
Zapach moki i gęstość miodowego płynu.
Wiadomo, czym dla kawy jest dobra śmietana;
Na wsi nietrudno o nię: bo kawiarka z rana,
Przystawiwszy imbryki, odwiedza mleczarnie
I sama lekko świeży nabiału kwiat garnie
Do każdej filiżanki w osobny garnuszek,
Aby każdą z nich ubrać w osobny kożuszek.” (ks. II)

Takiej właśnie wybornej kawy mogliśmy się napić w Ośrodku Kultury i Rekreacji w Żerkowie gdzie gromadnie zjechaliśmy (niczym na sejmik szlachecki) na najważniejszą część naszego spotkania.

Zanim jednak dyskusje nad statutem pochłonęły nas bez reszty, Teresa obdarowała wszystkich buteleczkami tajemniczej mikstury o właściwościach rozweselających.

Następnie wysłuchaliśmy niezwykle ciekawych opowieści miejscowego regionalisty p. Eugeniusza Czarnego „O Szwajcarii Żerkowskiej”, którą zilustrowały piękne, przedwojenne pocztówki z okolic Nowego Miasta, Żerkowa, Śmiełowa i in.

Po niezwykle owocnych i sprawnie przeprowadzonych obradach, jak i po sutym obiedzie który wzmocnił nasze nadwątlone organizmy, pojechaliśmy do malowniczo położonej wsi ‘‘‘ Dębno.’‘‘
Jest to niewielka miejscowość położona w powiecie średzkim. Ma długą i ciekawą historię o której wspaniale opowiadał zebranym miejscowy proboszcz ks. Jacek Toś. Rzadko kiedy można spotkać tak pogodnego, pełnego optymizmu i wiary, a przy tym niezwykle zainteresowanego historią i chcącego się nią z innymi podzielić, człowieka.

W XV i XVI wieku wieś należała do znanego i możnego rodu Kotów herbu Doliwa, z której pochodził Wincenty Kot (1395-1448), prymas Polski i nauczyciel synów Władysława Jagiełły: Władysława Warneńczyka i Kazimierza Jagiellończyka. Po Kotach Dębno m.in. było w rękach: Pampowskich, Roszkowskich, Radomickich, Mycielskich, Cohnów i Carstów jako ostatnich, przedwojennych właścicieli.

Do Dębna zawitał również Adam Mickiewicz. Bawiąc w pobliskim Śmiełowie odwiedził na początku września 1831 roku hrabiego Mycielskiego w Dębnie. Wieszcz złożył też wizytę księdzu Tomaszowi Cieślińskiemu (1801-1876), proboszczowi dębińskiemu w latach 1829-1852, wielkiemu przyjacielowi dziedziców Śmiełowa, znanemu z amatorskiej poezji.

Dębno posiada jeden z najstarszych i najpiękniejszych kościołów. Budowla posiada charakterystyczne cechy stylu gotyckiego i jest najstarszą budowlą murowaną na Ziemi Jarocińskiej. Swego czasu była też jedną z większych na tym terenie, a przyczyna podziału była niestety tragiczna. Jak pisze ks. proboszcz Jacek Toś na stronie parafii: "W 1859 r. w skład parafii wchodziły następujące wsie: Dębno z folwarkami: Góry, Franciszków, Nowa Lutynia, Wygoda Przewóz i Stara Wygoda; Pięczkowo wieś z osadą Kikusz; Orzechowo wieś i kolonia tegoż nazwiska; Chrzan wieś i kolonia tegoż nazwiska; Kozia Wolica z młynami Wilczki oraz Roch wraz z folwarkami Hermanów. Potężną niegdyś parafię dotknęła tragedia, gdy w 27 maja 1903 roku wody Warty zabrały ośmioro dzieci pierwszokomunijnych, przewoźnika oraz jego dwunastoletniego pomocnika. Od tego czasu mieszkańcy Pęczkowa i Orzechowa zaczęli domagać się budowy kościoła po drugiej stronie rzeki, co spowodowało podział parafii w 1929 roku. Obok kościoła od 2003 roku (w 100-lecie tragedii) znajduje się pamiątkowa tablica upamiętniająca to wydarzenie."

Pierwszy kościół był drewniany i został zbudowany prawdopodobnie w XIII wieku. W 1401 roku Maciej Kot uzyskał od biskupa poznańskiego Wojciecha Jastrzębca przywilej erekcji nowego kościoła, którego budowę rozpoczął w 1444 roku jego syn ks. Wincenty, późniejszy prymas. Z tego roku pozostała na wewnętrznej ścianie kościoła gotycka tablica erekcyjna, gdzie można odczytać łaciński napis następującej treści: „Kościół ten został wybudowany przez Wincentego Kota Arcybiskupa Gnieźnieńskiego i Prymasa roku Pańskiego 1447.”

Dalej ks. Jacek pisze: „Ranga świątyni była znaczna, skoro w dokumentach z XV i XVI w. zwano ją - zresztą niesłusznie - kolegiatą. Koszty zbudowania takiego murowanego kościoła w tamtych czasach równały się cenie 40 kościołów drewnianych, co świadczy o zamożności fundatorów. Wokół kościoła został założony cmentarz, na którym chowano zmarłych do połowy XIX w. Ówczesny poznański biskup utworzył tutaj prepozyturę z czterema mansjonarzami, która istniała do 1774. Już w 1610 r. świątynia miała organy. Kościół posiada do dnia dzisiejszego oryginalne cegły z tamtego czasu. Na niektórych z nich występują inskrypcje i napisy. Trzy zawierają napis: " Lucas" (Łukasz), prawdopodobnie oznacza to imię muratora świątyni. Są również dwa ciekawe rzędy cegieł (tzw. palcówek), gdzie do dziś można zobaczyć ślady ludzkich palców. Prawdopodobnie cegły były wyrabiane ręcznie i gładzone palcami. Na kilku z nich znajdują się także ślady po łapach psów i kotów.”

Obok kościoła istnieje niewielki cmentarz, na którym leżą pochowani księża i kilka osób świeckich. Znajduje się tu także wspomniana płyta upamiętniająca utopienie się dzieci przystępujących do I Komunii Świętej. Nieopodal kościółka i cmentarzyka, widać pięknie położoną, w urokliwym ogrodzie plebanię, która tonąc o tej porze roku w kwiatach, z uroczym gankiem przywodzi na myśl stare, szlacheckie dworki. Została zbudowana przez wzmiankowanego powyżej ks. Tomasza Cieślińskiego w 1838 roku.

Naprzeciw plebanii płot, a za nim kaskada zieleni. Kompletnie zarośnięty park dworski, a w nim pałac, a raczej jego ruina. Żeby to zobaczyć, trzeba albo przeskoczyć płot albo iść naokoło wałem przeciwpowodziowym. Jest słonecznie ale parno. Komary tną jak opętane (co widać na zdjęciu poniżej), niemniej decydujemy się iść aby zobaczyć to, co drzewa i sięgające pasa chwasty, ukryły przed ludzkim okiem.

Miałam lekkie obawy czy dojdziemy tam, więc najpierw wypytałam szczegółowo ks. proboszcza, a gdy mi się droga nieco skomplikowaną wydawać zaczęła, z miną spaniela poprosiłam by nam towarzyszył, co zostało również uwiecznione za zdjęciach ;)

Okazały pałac o skomplikowanej bryle został zbudowany pod koniec XIX wieku zapewne dla żydowsko-niemieckiej rodziny Cohnów, bowiem hrabia Mycielski sprzedał w 1862 roku Dębno Goetzowi Cohnowi z Poznania. Nieopodal znajduje się równie zniszczone i zdewastowane mauzoleum Cohnów. Ostatnim właścicielem Dębna była rodzina Carlstów, a majątek w 1926 roku liczył ponad 2000 ha.

Przykro dziś patrzeć na te resztki dawnej świetności. Pałac wraz z otaczającycm go parkiem, mimo aury tajemniczności, robi przygnębiające wrażenie. Powstały nawet zamysły "by go uratować" i przeznaczyć na siedzibę WTG. Wyobrażacie sobie Bale Genealogów w takiej siedzibie? :)

W czasie naszej wycieczki były również bardzo humorystyczne akcenty. Było śmiechu co niemiara bo i skoki przez płot i utrata ubrania! Ale więcej nic nie powiem! Resztę dopowiedzą fotografie naszych „gniazdowych” papaprazzi ;)

Kiedy wracaliśmy do domu w promieniach zachodzącego słońca, zmęczeni i radośni, przyszły mi na myśl końcowe słowa z „Pana Tadeusza”:

„Słońce już gasło, wieczór był ciepły i cichy,
Okrąg niebios gdzieniegdzie chmurkami zasłany,
U góry błękitnawy, na zachód różany;
Chmurki wróżą pogodę, lekkie i świecące,
Tam jako trzody owiec na murawie śpiące,
Ówdzie nieco drobniejsze, jak stada cyranek.
Na zachód obłok na kształt rąbkowych firanek,
Przejrzysty, sfałdowany, po wierzchu perłowy,
Po brzegach pozłacany, w głębi purpurowy,
Jeszcze blaskiem zachodu tlił się i rozżarzał,
Aż powoli pożółkniał, zbladnął i poszarzał:
Słońce spuściło głowę, obłok zasunęło
I raz ciepłym powiewem westchnąwszy - usnęło.” (ks. XII)

Wszystkim pięknie dziękuję za cudną wyprawę i proszę jednocześnie o wybaczenie. Jako wielbicielka Mickiewicza nie mogłam sobie odmówić by nie zamieścić kilku cytatów. I tak streszczałam się bardzo :)

Obszerne fragmenty tego opracowania pochodzą z publikacji:
E. Kostołowska, Miniatury śmiełowskie, Jarocin 1998,
M. Libicki, P. Libicki, Dwory i pałace wiejskie w Wielkopolsce, Poznań 2003,
Parafia w Dębnie: http://parafia.debnonw.pl/

Zdjęcia z całej wyprawy:
Magda: http://kufferka2.fotosik.pl/albumy/762277-23.html
Heliodor: http://heliodor1.fotosik.pl/albumy/762093.html