W swoich poszukiwaniach ciągle natrafiamy na jakieś niespodzianki.
Ja w swoich natknąłem się na kilka. Ponieważ prowadzę poszukiwania na Kaszubach, w okolicach nazywanych "
ziemią wiecznego pogranicza " - to za przyczyną żony, oraz w Wielkopolsce - moje rodzinne strony, ograniczę się tutaj do Wielkopolski właśnie.
Wyjechałem stamtąd jako kilkunastoletni młodzieniec w 1962 r.
Zamieszkałem tutaj, i dalej moje życie potoczyło się w tutejszych warunkach.
W "swoich stronach" bywałem dosyć często, a to w ramach " delegacji", oraz juz prywatnie, ale niestety - często w związku z uroczystościami pogrzebowymi rodzeństwa moich rodziców.
Genealogią zacząłem zajmować się od niedawna, a stało się to w związku z zakończeniem pracy zawodowej i koniecznością zagospodarowania nadmiaru wolnego czasu.
W chwili obecnej jestem najstarszym potomkiem mojego dziadka Jakuba.
Kiedy więc zacząłem bawić się genealogią, to pierwszy kłopot sprawił mi właśnie wspomniany Dziadek Jakub.
Wiedziałem tylko tyle że był. Żadnych dat, miejscowości itd.....
No ale jakoś powoli się z tym uporałem. Najciekawszym tutaj zdarzeniem, które wprawiło mnie w osłupienie było otrzymanie zdjęcia Dziadka Jakuba w mundurze z I-szej wojny światowej, które otrzymałem z pewnego klasztoru w Koszycach ( Słowacja)!!!!
Obecnie już mam wszystkie jego dane . Jego, jego żony i ich dzieci. założyłem więc "Kartę rodziny". Część informacji znajduje się już na stronie WWW, ale to są tylko informaxcje szczątkowe. W najbliższym czasie muszę popracować nad ich uzupełnieniem.
Pisząc karte rodziny historia znów się powtórzyła. Pojawiła się bowiem informacja nieznanym dotąd synu Marianie.
Była to dla mnie całkiem nowa postać. W zasadzie znałem osobiście wszystkie jego dzieci, czyli ciotki i wujków, byłem na wiekszości ich pogrzebów, ale do tej pory nikt o Marianie nie wspominał.
Zacząłem więc "chodzić" koło tematu.
Okazało się wówczas że rzeczywiście - był ktoś taki, zajmował się ogrodnictwem, które podobno istnieje do dnia dzisiejszego. Wg informatora znajduje się "
przy ulicy od ronda Kaponiera w kierunku torów do Krzyża( Szczecina)".
Zmarł w ciągu kilku lat po ślubie, ale podobno pozostawił dzieci, których potomków, chciałbym teraz odszukać.
Rzecz działa się przed 1939 r.
Dziadek Jakub wraz z rodziną mieszkali w tym czasie w Morasku.
Mój Ojciec chodził do szkoły niemieckiej, 4-oddziałowej w Suchym Lesie.
I tyle o Marianie.
Do chwili obecnej próbowałem różnych sposobów - pisałem zapytania do USC Poznań/Libelta; sprawdzałem przez wyszukiwarki grobów( Miłostowo, Junikowo), próbowalem nawiązać kontakt z niektórymi organizacjami ogrodniczymi w Poznaniu.....
I nic. Najczęściej brak odpowiedzi.
Niestety - pozostali żyjący krewni, wnukowie Jakuba nie posiadają żadnych dokumentów......
Przeglądam wirtualnie materiały m.in. WBC, Archiwów.....
Staram się ale już powoli zaczyna mi brakować pomysłów.
Najtrudniejszym jest to, że do Poznania mam ok. 300 km, co skutecznie uniemożliwia przeprowadzenie jakiejkolwiek kwerendy np. w Archiwum, w dodatku przy braku dat/miejscowości zdarzeń jest to prawie niemożliwe.
W związku z tym mam prośbę do forumowiczów.
Podpowiedzcie coś.....
Z perspektywy Poznania sprawa może wyglądać inaczej.
Mając jakikolwiek punkt zaczepienia dalej pójdzie łatwiej.
Nie jest dla mnie problemem przyjazd do Poznania i szukanie w wskazanych miejscach. Tylko gdzie takie miejsca jeszcze są?
Cytuj:
Ziemia wiecznego pogranicza - bo na takie miano w ciągu wieków zasłużyła sobie bytowszczyzna, to teren rozlicznych kontrastów, tak kulturowych jak i przyrodniczo - geograficznych. Przez wieki Bytów naprzemiennie związany był z Pomorzem Gdańskim i Szczecińskim, Rzeczpospolitą i Niemcami. Dzięki tym wszystkim historycznym kontrastom Ziemia Bytowska jest w niepowtarzalny sposób piękna.
Właśnie tu najlepiej uchwycić można wszystkie różnice między przybyszami z różnych części przedwojennej Polski, a zamieszkałymi tu Kaszubami.
http://www.dec.pg.gda.pl/eti/ppt/bytow. ... iaBytowska
Dlaczego ten cytat: otóż tu żył i działał Bismarck, tu zawsze trwała walka Kaszubów z germanizacją tych ziem, do dzisiaj istnieją tzw. "zollhausy"....
Bardzo trudno ustalić pod jakim hasłem ( nazwą gminy, parafii ewangelickich) należy szukać aktów stanu cywilnego. Często bowiem zmieniały się obszary gmin i przynależności do nich poszczególnych sołectw.
Tutaj istniały także jednostki administracyjne pn. "Oberförsterei....", zazwyczaj kilkakrotnie większe od sąsiednich.