...
dochodzimy do ściany i...
Na ogól tak bywa i trzeba z tym się pogodzić.
Ale... czasami zdarza się "przejście przez lustro".
Tak zdarzyło się w wypadku jednej z moich linii rodowych.
Dzięki opracowaniom historycznym, głównie pana Tomasza Jurka.
Natrafiłam też na artykuły polemiczne między historykami, które jeszcze dodały wiele niespodziewanych faktów.
Wszystkie te prace bardzo sobie cenię, bowiem materiały źródłowe, na jakich opierają się ich autorzy, są dla mnie niedostępne.
Zatem, "papieru", dokumentu jako twardego dowodu we własnym ręku nie mam, ale mam relacje historyków-profesjonalistów, wiarygodnych osób, które przekazały to, co same zobaczyły w materiałach, a co zobaczyły, to zapisały

Zatem, może się zdarzyć, że o jakichś naszych przodkach dowiemy się drogą pośrednią, z innych źródeł.
Do takich zaliczyć można także Teki Dworzaczka; wszakże to notatki z dokumentów. A gdy dotyczą lat bardzo dawnych (np. XV w.), małe mamy szanse dotrzeć do nich osobiście. więc: chwała Dworzaczkowi!