Gęsi z tego co wiem hoduje się sezonowo, stąd pewnie tradycja ich bicia na św. Marcina.
Nie do końca to tradycja tylko wielkopolska - przenosimy się w Lubelskie:
Oskar Kolberg, Dzieła wszystkie Tom 17, strona 139 napisał(a):
2. „Zamożna gospodyni w jesieni w dzień św, Marcina, zabija gęś i piecze w piecu, a gospodarz obdzieliwszy swoją czeladkę cząstkami z tej gęsi, sam sobie zostawia piersi, ostrożnie mięso objada, oczyszcza kość piersiową, a jeżeli jest biała, rokuje zimę suchą i stałą.; - jeżeli jest sinawa i czerwona, zimę słotną; -jeżeli pół biała od góry a pół czerwonawa od spodu, wtedy pierwsze pól zimy ma być suche, drugie pół zimy słotne; - jeżeli w centki tu i ówdzie nakrapiana, znaczyć to ma zimę burzliwą i śnieżną. Te przesądy są nawet udziałem klas wyższych, u których zabicie gęsi w ten dzień i uważanie zimy, jest już powszechnym zwyczajem". (Lud, Ser. VII, str. 110, nr 21).
3. „Pieczenie gęsi na św. Marcin, bardzo dawnych czasów zasięga; ztąd to zapewnię pochodzi, że włościanie zwykle natenczas znosili daniny, między któremi były także gęsi. Pobierający mając ich dostatek, spraszał gości na ucztę, z pieczonej gęsi. Zazwyczaj gęś pieczoną bywa podówczas z kwaśnemi jabłkami (w nadzieniu). Bicie i pieczenie gęsi na św. Marcin, może więcej stąd pochodzi, że są wtenczas najtłustsze i najsmaczniejsze, a wszakże to się podobnie dzieje z baranami pod jesień".
Moja teściowa mawiała że 'gęś to latarka'(?) - znaczyło to tyle że ptaszysko wielkie ale puste w środku a i mięsa nie ma zbyt wiele.
Warto o tym pamiętać zapraszając gości na obiad w listopadzie