http://www.polska1918-89.pl/pdf/poczatk ... a,2206.pdfDANIEL RUBIŚ, IPN POZNAŃ
POCZĄTKI OKUPACJI NIEMIECKIEJ W WIELKOPOLSCE NA PRZYKŁADZIE KOSTRZYNAstron 9
(...) Ofiarami zbrodniczej działalności tychże EK padli m.in. mieszkańcy powiatu średzkiego, a konkretnie niewielkiego miasta Kostrzyn, leżącego ok. 21 km na wschód od Poznania i w podobnej odległości od Środy Wielkopolskiej, ale w kierunku północnym. W 1938 r. liczyło ono ok. 3,5 tys. mieszkańców, w tym ponad 3,3 tys. Polaków, ok. 180 Niemców, 4 Żydów oraz 1 Czech.
Polacy z Kostrzyna składali daninę krwi w zrywach narodowych i w chwili odradzania się Polski po latach zaborów. W Powstaniu Wielkopolskim (1918–1919) miasto wystawiło stuosobową kompanię, blisko czterdziestoosobowy pluton walczący w ramach II kompanii średzkiej i osiemnastoosobowy oddział z Gułtów, który ruszył na pomoc walczącemu Poznaniowi.
W walkach poległo jedenastu kostrzynian, w tym Włodzimierz Miklaszewski odznaczony Krzyżem Virtuti Militari11. Dwadzieścia lat później Polacy ginęli z rąk niemieckich w wyniku samowolnych mordów bądź w zorganizowanych, masowych i publicznych egzekucjach, które przetoczyły się przez całą Wielkopolskę w październiku 1939 r.
Pierwsze oddziały niemieckie pojawiły się w Kostrzynie 10 września 1939 r. Władzę przejęli miejscowi Niemcy, z lekarzem weterynarii Brunonem Smolnym jako burmistrzem. Stanisław Matysek, który był wcześniej sekretarzem Zarządu Miejskiego, na początku wojny opuścił miasto, zabierając ze sobą pieczęcie. Postanowił jednak wrócić, co udało mu się zrobić po 10 września12. (...)
.
(...) W piątek 20 października około czternastej do Kostrzyna przybył oddział Einsatzkommando15. Dowodził nim Franz Sommer, który stanął na czele sądu doraźnego. Godzinę później Polacy zostali doprowadzeni pod silną eskortą na pierwsze piętro domu katolickiego przy ul. Dworcowej 8. Tam też w ciągu pół godziny odbył się „sąd”. Polacy nie mogli się bronić, nie było polskich świadków.
Oskarżali niemieccy sąsiedzi, którzy zarzucili Polakom udział w zamordowaniu 103 Niemców pochodzących m.in. z powiatu średzkiego. Czynu tego mieli się dopuścić w okolicach Turku, chociaż nikogo z oskarżonych tam nie było.
Ocalały tylko dwie osoby, które umieszczono w areszcie śledczym:Leon Pacholski, obrońca Warszawy z przepustką potwierdzającą jego zwolnienie z niewoli, oraz
Stanisław Janiszewski, który miał dokument informujący o przejściu postępowania wyjaśniającego w Cytadeli poznańskiej po powrocie z tułaczki wojennej.
Gdy trwała rozprawa, polskim pracownikom z pobliskiej elektrowni Niemcy rozkazali rozładować podkłady kolejowe z ciężarówki. Zostały one ułożone pionowo przed wozami.
Miały pełnić rolę kulochwytów. Pluton egzekucyjny składał się z trzydziestu osób. Nieco później okazało się, że był to ten sam oddział, który około dziewiątej dokonał egzekucji 29 Polaków na rynku w Środzie Wlkp. Przed egzekucją członkowie komanda rozeszli się do okolicznych sklepów; w restauracji pili wódkę.
15 Archiwum Podręczne OKŚZpNP, OKP III Ds. 7/68, Zamordowanie 14 IX 1939 r. w Kostrzynie
sekretarza Zarządu Miejskiego Stanisława Matyska, k. 1–3.
.
Świadkami ostatniej drogi Polaków prowadzonych przez Seela i córkę Smolnego byli spędzeni na rynek mieszkańcy Kostrzyna.
Po doprowadzeniu skazańców na miejsce nakazano im zdjąć wierzchnią odzież, a do kapelusza złożyć zegarki i obrączki. Polacy modlili się i żegnali ze sobą nawzajem.
Wyprowadzono pierwszą dziesiątkę. Pluton ustawił się w trzy rzędy. Padła salwa. Oficer podszedł i dobił żyjących, strzelając z pistoletu. Ostatnia, trzecia grupa, liczyła osiem osób.
Była szesnasta dwadzieścia. Pracownicy elektrowni przewieźli ciała na cmentarz.
Nad grobem znaleźli się umundurowani Niemcy oraz Pöhler i Theurer.
Gdy do zbiorowego grobu zaczęto składać zamordowanych Polaków, okazało się, że
nauczyciel Konrad Goćwiński jeszcze żył. Usiadł na wozie, mówiąc: „Dajcie mi spokój, ja jestem niewinny”23.
Położono go jednak na trawie i dobito.
Zamordowani to: Czesław Borhardt (ur. 1889), właściciel fabryki sztucznego miodu w Kostrzynie;
Antoni Domański (ur. 1881), właściciel nieruchomości i warsztatu kołodziejskiego w Kostrzynie;
Edmund Draheim (ur. 1901), piekarz, prowadził restaurację dworcową w Kostrzynie; Marian Gerula (ur. 1897), nauczyciel Publicznej Szkoły Powszechnej w Kostrzynie; Ignacy Glabisz (ur. 1901), zarządca majątku hr. Mielżyńskiego w Iwnie;
Konrad Goćwiński (ur. 1907), nauczyciel Publicznej Szkoły Powszechnej w Kostrzynie;
Kazimierz Haupa (ur. 1903), dyrektor banku „Kasa Oszczędności” w Kostrzynie; Franciszek Kasprzyk (ur. 1913), stolarz z Brzeźna;
Władysław Kryślak (ur. 1888), zastępca komendanta Policji Państwowej w Nekli; Wawrzyn Kubacki (ur. 1907), właściciel nieruchomości i składnicy opałowej w Kostrzynie;
Gerhard Linke (ur. 1910), nauczyciel Publicznej Szkoły Powszechnej w Nekli; Dionizy Mikietyński (ur. 1881), właściciel nieruchomości i restauracji w Kostrzynie;
Franciszek Namysł (ur. 1880), właściciel majątku Tarnowo;
Jan Nowak (ur. 1881), kierownik tartaku w Nekli;
Jan Nowotarski (ur. 1896), kierownik Publicznej Szkoły Powszechnej w Kostrzynie;
Jan Okarma (ur. 1897), właściciel nieruchomości i restauracji w Kostrzynie;
Antoni Pacholski (ur. 1893), właściciel nieruchomości i zakładu rzeźnickiego w Kostrzynie;
Florian Piątek (ur. 1900), kierownik Publicznej Szkoły Powszechnej w Klonach; Franciszek Pielucha (ur. 1900), piekarz z Kostrzyna- Skałowa;
Władysław Sikorski (ur. 1910), robotnik z Kostrzyna;
Ludwik Świerkowski (ur. 1887), prowadzący biuro pisania podań w Kostrzynie;
Zygmunt Świerkowski (ur. 1882), właściciel nieruchomości, mistrz stolarski, wiceburmistrz Kostrzyna;
Feliks Walkowiak (ur. 1900), zastępca naczelnika stacji PKP w Nekli;
Tadeusz Widelicki (ur. 1882), kierownik Publicznej Szkoły Powszechnej w Iwnie;
Marian Winowicz (ur. 1894), właściciel sklepu pasmanteryjnego w Kostrzynie;
Kazimierz Wojtkowiak (ur. 1911), robotnik z Kostrzyna;
Ignacy Wróblewski (ur. 1890), kierownik Publicznej Szkoły Powszechnej w Nekli;
Maksymilian Żuromski (ur. 1879), emerytowany policjant24. (...)
.
(...) Jak wspomniałem, Pacholskiego i Janiszewskiego osadzono w areszcie miejskim, a wraz z nimi – od 31 października – Romana Tomaszewskiego, zwolnionego jeńca wojennego, który zgodnie z zarządzeniami władz okupacyjnych zgłosił swoje przybycie na posterunek żandarmerii i zdał wojskowy ekwipunek. Gdy jednak wrócił do domu, aresztowano go. Żona zaniosła mu obiad 4 listopada, ale gdy dotarła tam później z kolejnym posiłkiem, męża już nie zastała. Poinformowano ją, że jako zakładnik został wysłany do Środy Wlkp. Jak widzieli świadkowie, miejscowi członkowie Hilfspolizei Christian Pöhler i Georg Huth oraz jakiś umundurowany Niemiec wieźli samochodem trzech Polaków. Samochód zatrzymał się 9 km za Kostrzynem, niedaleko wsi Węgierskie. Więźniowie zostali poprowadzeni w głąb lasu, jeden z mężczyzn miał łopatę. Gdy doszli na polanę, rozkazano im wykopać dół; dwóch z nich musiało wybierać ziemię rękoma.
Jak wspomina Czesław Kaczmarski, który obserwował egzekucję z odległości 400 m, funkcjonariusze Hilfspolizei stanęli za Polakami i oddali do nich strzały. Ciała przysypali ziemią. Gdy mordercy odjechali, Kaczmarski odkopał Polaków, licząc, że któryś z nich żyje. Niestety, wszyscy byli zabici. Zakopał ciała w obawie, że Niemcy mogą rozstrzelać całą wieś27.
Kilka dni później niemieccy piloci, którzy polowali w lesie, natrafili na grób. Przywołali do siebie pracującego w polu rolnika Michała Nowickiego i rozkazali mu rękoma odkopać ciała. Ten rozpoznał Janiszewskiego. Gdy Niemcy zorientowali się, że to ciała Polaków, polecili
mu wrócić do pracy. O zamordowanych dowiedziały się ich rodziny, ale dopiero po wojnie ekshumowano ciała i przeniesiono na cmentarz. (...)
...
foto - Gerhard Linke, nauczyciel z Nekli